poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 7

Zaproszenia

Jest poniedziałek, a więc nadeszła pora na dodanie nowego rozdziału. Jest krótszy niż ostatni, jednak nie traci na treści. Proszę, pamiętajcie o komentarzach, jest ich naprawdę mało (przynajmniej w porównaniu do wyświetleń). Zapraszam :



Obudziłam się i usiadłam na łóżku. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Byłam zmęczona, wyczerpana. Miałam wszystkiego dość. Zawsze lubiłam Hogwart i lekcje, ale dzisiaj straciłam jakąkolwiek chęć. Stwierdziłam, że zostanę w łóżku. Zdecydowałam udawać chorobę. Rozejrzałam się po pokoju. Chciałam powiedzieć dziewczynom o moich planach, jednak okazało się, że obie jeszcze spały. Zdziwiłam się. To zawsze ja spałam najdłużej.
- Pansy, Evelyn! – wrzasnęłam i ze śmiechem obserwowałam zdezorientowanie widniejących na ich twarzach.
- Dlaczego się tak drzesz?! Chcę spać – powiedziała zirytowana Pansy.
- A śniadanie, a lekcje? Dodatkowo przypominam ci, że jutro jest bal, a więc wszyscy chłopcy będą zapraszać dziewczyny właśnie dzisiaj. Chyba, że chcesz przegapić taką okazję…
- No dobrze, już wstaję -  powiedziała i poleciała do łazienki. Zauważyłam, że Evelyn dalej leży w łóżku.
- Hej, a ty, to co? Przypominam tobie, że dzisiaj w naszym planie są eliksiry. Czy naprawdę chcesz je przegapić? – zapytałam. Wiedziałam, że lekcje Snape’a były jej ulubionymi.
- Jesteś bardzo denerwująca, wiesz? – odpowiedziała Evelyn i podeszła do szafy. Uśmiechnęłam się. To było aż za proste. Za to teraz mogłam sobie spokojnie przespać cały dzień. Po kilkunastu minutach dziewczyny były już gotowe.
- Czekaj, czekaj, czekaj. A ty? Nie idziesz? Żartujesz sobie. Wygoniłaś nas z łóżek tylko po to, żeby zostać sama? Ooooo nie. Nie ma mowy.
- No to patrz – powiedziałam i zakryłam całe swoje ciało kołdrą. Niestety nie było to do końca przemyślane.
- Aquamenti – usłyszałam, a po chwili byłam cała mokra, z resztą w takim samym stanie znajdowała się moja kołdra. Wyskoczyłam z łóżka i spojrzałam gniewnie na trzymającą różdżkę Pasnsy.
- No, a jak już wstałaś, to możemy iść – powiedziała i uśmiechnęła się.
- Zemszczę się – odpowiedziałam najgroźniejszym tonem jakim umiałam. Byłam już całkiem rozbudzona, więc osuszyłam się zaklęciem i poszłam się ubrać. 

                                                          ***

Po kilkunastu minutach siedziałyśmy już przy stole w Wielkiej Sali.
- I co Maddie, dałaś radę wybrać bez nas jakąś sukienkę? – zapytał Blaise, który usiadł razem z Harperem obok nas.
- Ja miałabym nie dać rady?
- W sumie racja. Jednak założę się, że jest dużo gorsza, niż my byśmy ci wybrali.
- Jeszcze zobaczymy – odpowiedziałam z uśmiechem. Po chwili do sali wleciały sowy. Nie oczekiwałam dostać jakiegokolwiek listu, jednak Bonnie położyła przede mną dość dużą kupkę kopert. Przyjrzałam się im i otworzyłam pierwszą z brzegu. Było to zaproszenie na bal od jakiegoś Krukona. Pootwierałam resztę, okazało się, że wszystkie listy pełniły taką samą rolę. Wkurzyłam się.
- Jak można być tak żałosnym?
- A o co chodzi? – zapytał Harper.
- Widzicie te listy? To wszystko to są zaproszenia na bal. Przepraszam bardzo, ale chyba wszyscy mieszkamy w jednym zamku, nie?! Czy to jest aż taki problem, żeby zapytać się osobiście? Raczej, no, nie zgodziłabym się i tak, i tak, ale… No trochę godności, błagam.
Powiedziałam zirytowana, a Blaise spojrzał się na mnie z uśmiechem.
- No, w dzisiejszym świecie nie ma już żadnych dżentelmenów. Okropieństwo!
- Bardzo śmieszne Zabini. Przypomnij mi, dlaczego ja w ogóle się z tobą przyjaźnię?
- Bo jestem wspaniałą osobą, idealnym przyjacielem i najfajniejszym chłopakiem jakiego znasz.
- Nie, to chyba nie to… Już wiem! To przez litość – powiedziałam, a osoby siedzące obok mnie roześmiały się. Czasem wydawało mi się, że najlepszą rozrywką Ślizgonów były moje rozmowy z Blaisem.
- Punkt dla mnie Zabini – powiedziałam i mrugnęłam do niego. Ślizgon przewrócił oczami i szepnął coś do Harpera. Jednak trzeba było przyznać, że ja też uwielbiałam te nasze „sprzeczki”. Po śniadaniu poszliśmy na lekcje. Pierwsza miała być dzisiaj Obrona Przed Czarną Magią. Cieszyłam się, to był mój ulubiony przedmiot.

                                                            ***

Po dość ciężkim szkolnym dniu poszliśmy z przyjaciółmi w stronę lochów. Byłam bardzo zamyślona. Na mojej ulubionej lekcji pan Bethorne opowiadał o animagach. Zafascynowało mnie to. Umiejętność zmieniania się w zwierzę pasujące do naszej osobowości – wspaniałe. Tak bardzo chciałabym posiadać tę zdolność. Stwierdziłam, że kiedyś spróbuję, a nóż mi się uda. Byłam całkiem dobra w czarach, więc nie wydawało mi się to niemożliwe. Po chwili byliśmy już w naszym domu.
- Madeline? – usłyszałam głos Harpera. Wszyscy się na mnie patrzyli.
- Tak?
- Mogłabyś chociaż udawać, że nas słuchasz… Pytałem cię, czy zgadzasz się z naszym pomysłem.
- Jakim pomysłem? – zapytałam sceptycznie.
- Żeby na bal wnieść… No wiesz, eliksir zabawy – odpowiedział Blaise. Roześmiałam się.
- Naprawdę…  Ja... Ale z was idioci. Jak chcecie to zrobić geniusze?
- Czyli zgadzasz się?
- Odpowiedz na pytanie.
- No wiesz… Wnieść jakoś wniesiemy albo w magicznie powiększonych kieszeniach, albo w jakiś inny sposób. Dobrze wiesz, że pod koniec balu nauczyciele wychodzą i nas zostawiają. Wtedy będziemy mogli do ponczów dolewać sobie coś mocniejszego. A nawet jeżeli nie wyjdą, to i tak da się to zrobić w ukryciu.
- No w sumie to, to nie brzmi tak źle. Zgadzam się. Jeżeli bal ma wyglądać tak, jak w czwartej klasie, to wasz pomysł może uratować nas od totalnej nudy.
- No to ustalone. To może niech każdy z naszej piątki wniesie jedną butelkę. Co wy na to? – zapytał Blaise.
- To będzie pięć butelek! – krzyknęła Pansy.
- Jeszcze głośniej.
- Sorki, ale… Czy to nie za dużo?
- Myślisz, że tylko my będziemy pić? Pewnie kilka osób zobaczy co robimy i też zachce. No i nie wiem jak ty, ale z moimi innymi znajomymi chętnie się podzielę.
- No dobra – powiedziała Pansy.
- Ja oczywiście też jestem za – dodał Harper.
- Jak się bawić to się bawić – stwierdziłam.
- To będzie bardzo fajna impreza – powiedział Draco. Po chwili poszliśmy do naszych dormitoria. Jednak w momencie otwierania drzwi ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się. Za mną stał Draco.
- Musimy porozmawiać – mruknął, a ja poszłam z nim do pokoju wspólnego. Zainteresował mnie.
- A więc? Czego chcesz?
- Pójdziesz ze mną na bal? – zapytał, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia. Popatrzyłam się na niego jak na wariata.
- Żartujesz, prawda?
- Niestety nie.
- Przecież ty mnie nawet nie lubisz!
- To prawda.
- To dlaczego chcesz iść właśnie ze mną?
- Nie chcę, powinienem. Bo widzisz jestem najpopularniejszym chłopakiem w Hogwarcie, a ty jedną z najpopularniejszych dziewczyn. Dobrze wyglądałoby, jakbyśmy  poszlibyśmy razem. Brzydka też nie jesteś, więc moja pozycja nie spadnie. Nie patrz się tak na mnie, tobie też to pomoże – powiedział, a ja roześmiałam mu się w twarz.
- Jesteś żałosny Draco. Pozycja ważniejsza niż dobra zabawa i szczęście, serio? Nie pójdziesz z dziewczyną, która ci się podoba tylko ze mną, bo to będzie dobrze wyglądać?
- Wiedziałem, że nie zrozumiesz. Dzieci zdrajców krwi, nieważne jak bardzo czystą krew mają i tak nigdy nie dorównają prawdziwym arystokratom. Widzisz ja działam strategicznie. Trudno, pójdę z kimś mądrzejszym niż ty.
- Mądrzejszym? Każdy kto zgodzi się tobie towarzyszyć pokaże swoją głupotę. Dobranoc Malfoy – powiedziałam z pogardą i poszłam do dormitorium. Zrobiło mi się trochę głupio, ponieważ to pewnie Pansy pójdzie ze Ślizgonem. Jednak to nie dowodziło jej inteligencji, więc… Weszłam do pokoju,  aczkolwiek nikogo w nim nie było.
- Ciekawe co robią moje przyjaciółki – pomyślałam. Po chwili położyłam się na łóżku i wzięłam Mapę Huncwotów. Evelyn była w bibliotece (no kto by pomyślał?), a Pansy towarzyszyła jej. Stwierdziłam, że dawno nie czytałam już książki, więc wyjęłam „Czarną magię i jej odmiany”. Była ona zakazana, ale jako prefekt miałam do niej prawo. Otworzyłam książkę, jednak nie dane było mi jej czytać. Drzwi do mojego dormitorium otworzyły się, a do środka wszedł ciemnoskóry brunet.
- Mam prośbę Maddie.
Westchnęłam.
- Tak, Blaise?
- Pójdziesz ze mną na bal? 

     Znalezione obrazy dla zapytania blaise zabini

3 komentarze:

  1. Super rozdział jak zawsze!
    Super,że piszesz to w taki luźny sposób. Dzięki temu wyrazy przemykają przed moimi oczami z prędkością światła ;--)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    ~P.L.M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czytać twoje komentarze :) Motywują mnie i dowartościowują. Dzieki Leah :))

      Usuń
  2. Nie mogę doczekać sie co sie stanie w następnym rozdziale! Świetna praca, jak zawsze miło przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń