Jest poniedziałek, a więc nadeszła pora na dodanie nowego rozdziału. Jest krótszy niż ostatni, jednak nie traci na treści. Proszę, pamiętajcie o komentarzach, jest ich naprawdę mało (przynajmniej w porównaniu do wyświetleń). Zapraszam :
Obudziłam
się i usiadłam na łóżku. Na mojej twarzy pojawił się grymas. Byłam zmęczona,
wyczerpana. Miałam wszystkiego dość. Zawsze lubiłam Hogwart i lekcje, ale
dzisiaj straciłam jakąkolwiek chęć. Stwierdziłam, że zostanę w łóżku.
Zdecydowałam udawać chorobę. Rozejrzałam się po pokoju. Chciałam powiedzieć
dziewczynom o moich planach, jednak okazało się, że obie jeszcze spały.
Zdziwiłam się. To zawsze ja spałam najdłużej.
- Pansy,
Evelyn! – wrzasnęłam i ze śmiechem obserwowałam zdezorientowanie widniejących
na ich twarzach.
- Dlaczego
się tak drzesz?! Chcę spać – powiedziała zirytowana Pansy.
- A
śniadanie, a lekcje? Dodatkowo przypominam ci, że jutro jest bal, a więc
wszyscy chłopcy będą zapraszać dziewczyny właśnie dzisiaj. Chyba, że chcesz
przegapić taką okazję…
- No dobrze,
już wstaję - powiedziała i poleciała do
łazienki. Zauważyłam, że Evelyn dalej leży w łóżku.
- Hej, a ty,
to co? Przypominam tobie, że dzisiaj w naszym planie są eliksiry. Czy naprawdę
chcesz je przegapić? – zapytałam. Wiedziałam, że lekcje Snape’a były jej
ulubionymi.
- Jesteś
bardzo denerwująca, wiesz? – odpowiedziała Evelyn i podeszła do szafy.
Uśmiechnęłam się. To było aż za proste. Za to teraz mogłam sobie spokojnie
przespać cały dzień. Po kilkunastu minutach dziewczyny były już gotowe.
- Czekaj,
czekaj, czekaj. A ty? Nie idziesz? Żartujesz sobie. Wygoniłaś nas z łóżek tylko
po to, żeby zostać sama? Ooooo nie. Nie ma mowy.
- No to
patrz – powiedziałam i zakryłam całe swoje ciało kołdrą. Niestety nie było to
do końca przemyślane.
- Aquamenti
– usłyszałam, a po chwili byłam cała mokra, z resztą w takim samym stanie
znajdowała się moja kołdra. Wyskoczyłam z łóżka i spojrzałam gniewnie na
trzymającą różdżkę Pasnsy.
- No, a jak
już wstałaś, to możemy iść – powiedziała i uśmiechnęła się.
- Zemszczę
się – odpowiedziałam najgroźniejszym tonem jakim umiałam. Byłam już całkiem
rozbudzona, więc osuszyłam się zaklęciem i poszłam się ubrać.
***
Po
kilkunastu minutach siedziałyśmy już przy stole w Wielkiej Sali.
- I co
Maddie, dałaś radę wybrać bez nas jakąś sukienkę? – zapytał Blaise, który
usiadł razem z Harperem obok nas.
- Ja
miałabym nie dać rady?
- W sumie
racja. Jednak założę się, że jest dużo gorsza, niż my byśmy ci wybrali.
- Jeszcze
zobaczymy – odpowiedziałam z uśmiechem. Po chwili do sali wleciały sowy. Nie
oczekiwałam dostać jakiegokolwiek listu, jednak Bonnie położyła przede mną dość
dużą kupkę kopert. Przyjrzałam się im i otworzyłam pierwszą z brzegu. Było to
zaproszenie na bal od jakiegoś Krukona. Pootwierałam resztę, okazało się, że
wszystkie listy pełniły taką samą rolę. Wkurzyłam się.
- Jak można
być tak żałosnym?
- A o co
chodzi? – zapytał Harper.
- Widzicie
te listy? To wszystko to są zaproszenia na bal. Przepraszam bardzo, ale chyba
wszyscy mieszkamy w jednym zamku, nie?! Czy to jest aż taki problem, żeby
zapytać się osobiście? Raczej, no, nie zgodziłabym się i tak, i tak, ale… No
trochę godności, błagam.
Powiedziałam
zirytowana, a Blaise spojrzał się na mnie z uśmiechem.
- No, w
dzisiejszym świecie nie ma już żadnych dżentelmenów. Okropieństwo!
- Bardzo
śmieszne Zabini. Przypomnij mi, dlaczego ja w ogóle się z tobą przyjaźnię?
- Bo jestem
wspaniałą osobą, idealnym przyjacielem i najfajniejszym chłopakiem jakiego
znasz.
- Nie, to
chyba nie to… Już wiem! To przez litość – powiedziałam, a osoby siedzące obok
mnie roześmiały się. Czasem wydawało mi się, że najlepszą rozrywką Ślizgonów
były moje rozmowy z Blaisem.
- Punkt dla
mnie Zabini – powiedziałam i mrugnęłam do niego. Ślizgon przewrócił oczami i
szepnął coś do Harpera. Jednak trzeba było przyznać, że ja też uwielbiałam te nasze
„sprzeczki”. Po śniadaniu poszliśmy na lekcje. Pierwsza miała być dzisiaj
Obrona Przed Czarną Magią. Cieszyłam się, to był mój ulubiony przedmiot.
***
Po dość
ciężkim szkolnym dniu poszliśmy z przyjaciółmi w stronę lochów. Byłam bardzo
zamyślona. Na mojej ulubionej lekcji pan Bethorne opowiadał o animagach.
Zafascynowało mnie to. Umiejętność zmieniania się w zwierzę pasujące do naszej
osobowości – wspaniałe. Tak bardzo chciałabym posiadać tę zdolność.
Stwierdziłam, że kiedyś spróbuję, a nóż mi się uda. Byłam całkiem dobra w
czarach, więc nie wydawało mi się to niemożliwe. Po chwili byliśmy już w naszym
domu.
- Madeline?
– usłyszałam głos Harpera. Wszyscy się na mnie patrzyli.
- Tak?
- Mogłabyś
chociaż udawać, że nas słuchasz… Pytałem cię, czy zgadzasz się z naszym
pomysłem.
- Jakim
pomysłem? – zapytałam sceptycznie.
- Żeby na
bal wnieść… No wiesz, eliksir zabawy – odpowiedział Blaise. Roześmiałam się.
- Naprawdę… Ja... Ale z was idioci. Jak chcecie to zrobić
geniusze?
- Czyli
zgadzasz się?
- Odpowiedz
na pytanie.
- No wiesz…
Wnieść jakoś wniesiemy albo w magicznie powiększonych kieszeniach, albo w jakiś
inny sposób. Dobrze wiesz, że pod koniec balu nauczyciele wychodzą i nas
zostawiają. Wtedy będziemy mogli do ponczów dolewać sobie coś mocniejszego. A
nawet jeżeli nie wyjdą, to i tak da się to zrobić w ukryciu.
- No w sumie
to, to nie brzmi tak źle. Zgadzam się. Jeżeli bal ma wyglądać tak, jak w
czwartej klasie, to wasz pomysł może uratować nas od totalnej nudy.
- No to ustalone.
To może niech każdy z naszej piątki wniesie jedną butelkę. Co wy na to? –
zapytał Blaise.
- To będzie
pięć butelek! – krzyknęła Pansy.
- Jeszcze
głośniej.
- Sorki,
ale… Czy to nie za dużo?
- Myślisz,
że tylko my będziemy pić? Pewnie kilka osób zobaczy co robimy i też zachce. No
i nie wiem jak ty, ale z moimi innymi znajomymi chętnie się podzielę.
- No dobra –
powiedziała Pansy.
- Ja
oczywiście też jestem za – dodał Harper.
- Jak się
bawić to się bawić – stwierdziłam.
- To będzie
bardzo fajna impreza – powiedział Draco. Po chwili poszliśmy do naszych
dormitoria. Jednak w momencie otwierania drzwi ktoś złapał mnie za ramię.
Odwróciłam się. Za mną stał Draco.
- Musimy
porozmawiać – mruknął, a ja poszłam z nim do pokoju wspólnego. Zainteresował
mnie.
- A więc?
Czego chcesz?
- Pójdziesz
ze mną na bal? – zapytał, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia. Popatrzyłam się
na niego jak na wariata.
- Żartujesz,
prawda?
- Niestety
nie.
- Przecież
ty mnie nawet nie lubisz!
- To prawda.
- To
dlaczego chcesz iść właśnie ze mną?
- Nie chcę,
powinienem. Bo widzisz jestem najpopularniejszym chłopakiem w Hogwarcie, a ty
jedną z najpopularniejszych dziewczyn. Dobrze wyglądałoby, jakbyśmy poszlibyśmy razem. Brzydka też nie jesteś,
więc moja pozycja nie spadnie. Nie patrz się tak na mnie, tobie też to pomoże –
powiedział, a ja roześmiałam mu się w twarz.
- Jesteś
żałosny Draco. Pozycja ważniejsza niż dobra zabawa i szczęście, serio? Nie
pójdziesz z dziewczyną, która ci się podoba tylko ze mną, bo to będzie dobrze
wyglądać?
-
Wiedziałem, że nie zrozumiesz. Dzieci zdrajców krwi, nieważne jak bardzo czystą
krew mają i tak nigdy nie dorównają prawdziwym arystokratom. Widzisz ja działam
strategicznie. Trudno, pójdę z kimś mądrzejszym niż ty.
-
Mądrzejszym? Każdy kto zgodzi się tobie towarzyszyć pokaże swoją głupotę.
Dobranoc Malfoy – powiedziałam z pogardą i poszłam do dormitorium. Zrobiło mi
się trochę głupio, ponieważ to pewnie Pansy pójdzie ze Ślizgonem. Jednak to nie
dowodziło jej inteligencji, więc… Weszłam do pokoju, aczkolwiek nikogo w nim nie było.
- Ciekawe co
robią moje przyjaciółki – pomyślałam. Po chwili położyłam się na łóżku i
wzięłam Mapę Huncwotów. Evelyn była w bibliotece (no kto by pomyślał?), a Pansy
towarzyszyła jej. Stwierdziłam, że dawno nie czytałam już książki, więc wyjęłam
„Czarną magię i jej odmiany”. Była ona zakazana, ale jako prefekt miałam do
niej prawo. Otworzyłam książkę, jednak nie dane było mi jej czytać. Drzwi do
mojego dormitorium otworzyły się, a do środka wszedł ciemnoskóry brunet.
- Mam prośbę
Maddie.
Westchnęłam.
- Tak,
Blaise?
- Pójdziesz
ze mną na bal?
Super rozdział jak zawsze!
OdpowiedzUsuńSuper,że piszesz to w taki luźny sposób. Dzięki temu wyrazy przemykają przed moimi oczami z prędkością światła ;--)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
~P.L.M.
Uwielbiam czytać twoje komentarze :) Motywują mnie i dowartościowują. Dzieki Leah :))
UsuńNie mogę doczekać sie co sie stanie w następnym rozdziale! Świetna praca, jak zawsze miło przeczytać :)
OdpowiedzUsuń